Ahoj czytelnicy! :)
Nie wiem jak Wy, ale ja czuję nadchodzącą wielkimi krokami wiosnę. Jeszcze chwila, a będziemy delektować się świeżymi, soczystymi pomidorami, nadejdzie czas chrupania rzodkiewek i opłukiwania pod kranem zapiaszczonych bukietów ze świeżego szpinaku. Nie mogę się doczekać!
A dziś podaję przepis, który wielu wprawia w zakłopotanie: spahetti z kaszą? Cooo? No nie wiem...
Po czym okazuje się, że kasza gryczana dodana do pomidorów zamiast mięsa (co to w ogóle za pomysł? ;) ) sprawdza się doskonale.
Postaram się podać przepis w krótkiej, przystępnej formie, mam też dla Was trochę zdjęć :)
Potrzebujemy:
- opakowanie makaronu spaghetti (ja użyłam pełnoziarnistego, Lubelli, polecam)
- ok. szklanki suchej kaszy gryczanej palonej
- kartonik przecieru pomidorowego (no chyba, że należycie do tej grupy szczęśliwców, która ma jeszcze domowe przetwory :) )
- sól i pieprz
- zioła prowanslaskie lub: oregano, majeranek, tymianek
- czerwoną paprykę w proszku (słodką lub ostrą, jak wolicie)
- oliwę z oliwek
- czosnek (3 do 5 ząbków)
- cebulę
- uprażone na suchej patelni ziarna słonecznika lub dyni
- świeże oregano lub bazylię do dekoracji
Po kolei:
1) makaron gotujemy wg. przepisu na opakowaniu
2) kaszę gryczaną gotujemy na pół-twardo w posolonej wodzie
3) do ugotowanej kaszy dodajemy oliwę (nie żałować ;) ), pieprz, pozostałe przyprawy (tyle, ile lubimy) i 1-2 wyciśnięte ząbki czosnku; całość kilkukrotnie traktujemy blenderem (jednak nie mielimy kaszy na gładką papkę, o nie! :) )
4) na oleju lub oliwie podsmażamy posiekaną drobno cebulkę i 1-2 ząbki czosnku (tak, lubię czosnek, zgadliście), dodajemy naszą kaszę gryczaną i chwilę smażymy
5) całość zalewamy przecierem pomidorowym, dusimy jeszcze chwilę i ew. doprawiamy do smaku
6) na talerze nakładamy makaron i sos, dekorujemy prażonymi pestkami i listkiem oregano; w doborowym towarzystwie delektujemy się smakiem :)
Smacznego!
PS. Genialna jest też opcja: ugotowana kasza gryczana + ugotowana zielona soczewica (obie panie po ugotowaniu mieszamy, przyprawiamy i blendujemy, jak w przepisie) - palce, widelce i talerze lizać, polecam! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz